czwartek, 1 lutego 2018

"Przebudzenie Olivii" - Elizabeth O'Roark

  Czytając tą książkę, już od pierwszych stron byłam pewna, że trafi ona na listę moich ulubionych. Nie pomyliłam się. Przede wszystkim bohaterów nie da się nie pokochać, i nie chodzi mi jedynie o główne postaci (ale o tym za chwilę). Do tego fabuła tej powieści naprawdę odróżnia ją od innych z gatunku, bo osobiście czytam mnóstwo książek new adult i nigdy dotąd nie spotkałam się z podobnym wątkiem. Spodziewałam się lekkiej książki,z którą miło spędzę czas, a następnie szybko o niej zapomnę, jednak bardzo się pomyliłam.Od przeczytania jej minął już ponad miesiąc, a ja nadal czasami o niej myślę i coś czuję, że to nie było moje ostatnie spotkanie z tą powieścią.

 Olivia Finnegan to zadziorna, piękna dziewczyna, która doskonale zdaje sobie sprawę ze swojej aparycji, więc nie ma tu mowy o cichej, szarej myszce, co jest ogromnym plusem bo myślę, że większość ma już dość tego oklepanego motywu, po którego nadal wiele autorek tego typu powieści sięga. Olivia cierpi na pewną przypadłość, która spowodowana jest traumą jaką przeżyła w dzieciństwie. O tym jaka to przypadłość, dowiadujemy się już na samym początku książki, ale nie chcę tego zdradzać bo mimo wszystko uważam, że odkrywanie tego samemu jest o wiele fajniejsze. Jednak to, co przydarzyło się dziewczynie jest tajemnicą do samego końca, i ja osobiście aż do  rozwiązania nie mogłam się tego domyślić mimo tego że miałam kilka typów. 
  Will Langstorm to młody trener, który pracuje w szkole, by móc utrzymać ranczo zostawione mu w spadku przez ojca, oraz opłacić studia brata. Nie jest to jego praca marzeń, ale nie może sobie pozwolić na nic innego. Ostatnią rzeczą jaka jest mu w tej chwili potrzebna to Olivia i jej problemy. Jednak odkąd trafia ona do jego drużyny lekkoatletyczniej nie potrafią trzymać się od siebie z daleka. Nie zrozumcie mnie źle, to zdecydowanie nie jest miłość od pierwszego wejrzenia, to co ich łączy na początku bardziej przypomina nienawiść. Przez co powieść nie jest mdła i jeszcze fajniej się ją czyta.

  Na sam koniec chciałabym tylko wspomnieć, że ogromne miejsce w moim sercu poza głównymi bohaterami  zajęła też rodzina Willa. Jego matka, jest cudowna i myślę, że każdy z nas chciałby mieć taką kobietę w rodzinie, a w Brandonie (bracie Willa) zakochałam się od pierwszego momentu jak tylko pojawił się na kartach tej książki i baaaaardzo bym chciała, żeby autorka poświęciła mu oddzielną powieść, przy okazji moglibyśmy znowu spotkać Willa i Olivię :) 
  Podsumowując, jest to naprawdę świetna pozycja, i nie dajcie się zwieść okładce, to nie jest lekka pozycja o której za chwilę zapomnicie. Trzyma nas w napięciu do ostatniej strony a język jakim jest napisana tylko dodaje jej uroku. Jak będziecie chcieli ją czytać lepiej nie planujcie nic innego tego dnia, bo naprawdę nie da się jej odłożyć!
Oceniłam ją na 9/10.

1 komentarz: